Na wstępie chciałabym zaznaczyć, że mam bardzo wrażliwe usta. Bardzo. Wybitnie skłonne do wysuszania, pierzchnięcia i pękania. Większość szminek je totalnie wysusza, wszelkie mazidła "powiększające" (z mentolem, dające wrażenie mrowienia) zupełnie odpadają, gdyż to uczucie jest dla mnie nie do zniesienia, a dodatkowo mam niestety brzydką tendencję to obgryzania skórek na wargach...
...Potrzebuję więc czegoś, co dobrze zregeneruje delikatną skórę ust oraz zabezpieczy ją przed czynnikami zewnętrznymi.
Metodą prób i błędów, testów i teścików (swego czasu po całym domu walały się przeróżne nowe pomadki i mazidła do ust) znalazłam swoich faworytów. Oczywiście poszukiwania nadal trwają, ale do tych produktów stale wracam :)
1)Peeling
Wiadomo- suche skórki trzeba usunąć. Są różne sposoby na peelingi do ust- cukier, miód, korund, szczoteczka do zębów. Znalazłam jednak jeden wyjątkowo skuteczny: szczoteczka, ale nie byle jaka, tylko
Curaprox Ultra Soft 5460.
Odkryłam tą szczoteczkę dzięki
Alinie, faktycznie fajnie myje się nią zęby, ale wykonany nią peeling ust to moje odkrycie roku :)
2)Regeneracja
Produkty regeneracyjne to te, które nakładam na usta po peelingu, zawsze na noc. Grubą warstwą.
W tej kategorii mam 2 faworytów, używanych zamiennie:
Balsam Tisane (w słoiczku) oraz najzwyklejsza w świecie
maść z witaminą A. Oba te produkty doskonale odżywiają popękaną i spierzchniętą skórę ust oraz przyspieszają gojenie się ewentualnych ranek.
Najczęściej wygląda to tak, że Tisane stoi sobie na półce w łazience, a maść trzymam przy łóżku :)
Maść swoją drogą jest bardzo uniwersalna- doskonale sprawdza się przy sorsztkich piętach, łokciach, na suche skórki wokół paznokci i wszelkie otarcia czy zadrapania, np. podrażniony nos od kataru :)
3)Ochrona
Zawsze muszę mieć przy sobie coś do pielęgnacji ust i dosyć często ponawiam aplikację. Przy produktach ochronnych na dzień ważna jest forma- najwygodniejsze są sztyfty, bo nie trzeba w nich maczać (nierzadko brudnych w ciągu dnia) palców, a więc są bardziej higieniczne. Miło też jest, gdy taka pomadka ładnie pachnie :)
Najlepszą pomadką ochronną jest według mnie
Isana Intensiv- bezzapachowa, dobrze zabezpiecza usta, a do tego taniocha :)
Balsam Greenland o zapachu passiflory nie ma jakichś wybitnych właściwości nawilżających, ale mam słabość do jego zapachu :) Serio, pachnie zabójczo :) Zawsze trzymam te pomadki z torebce i/lub kieszeni.
Nivea Lip Butter to bardzo przyjemne masełko do ust o wspaniałym malinowym zapachu-kojarzy mi się z Mambą :) Tworzy na ustach swego rodzaju film. Niestety jego aplikacja nie jest zbyt higieniczna, dlatego nie używam go w ciągu dnia, a jedynie rano podczas robienia makijażu- świetnie sprawdza się jako baza pod kolorową pomadkę. Masełko trzymam razem z kolorówką :)
To już wszystkie wszystkie moje tajniki pielęgnacji ust.
Może podzielicie się swoimi sposobami? Ciągle szukam nowych, jeszcze lepszych produktów :)